Gdy nie było telefonów komórkowych a i taka czarna skrzynka była dość rzadko
w domach obecna gdy wybuch gdzieś pożar to trzeba było jakoś zawiadomić
straż pożarną by przyjechała.
Jak to robiono, nie lecąc do strażnicy ppoż?
Ano właśnie takie niepozorne skrzyneczki ratowały życie i mienie ludzkie.
W Stettinie było ich 156.
Po wciśnięciu guzika u dyspozytora Straży Pożarnej zapalała się lampka
informująca na jakiej ulicy coś się pali i trzeba jechać.
Dzisiaj to już jest ostatnia taka skrzyneczka. Ostatnia. Wisi na kamienicy
przy ul. Malczewskiego, koło garażowca Galaxy.
Gdy kamienica będzie restaurowana jest szansa, ze ta skrzyneczka
znajdzie się w Muzeum Techniki i Komunikacji. Oby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz